Kiedy patrzymy na melon błyszczący na stole w porannym świetle, czemu nasze serca biją radośnie, wyrywają się do niego tak właśnie, jak to robią? Czemu chcemy naszkicować ten melon, zamknąć go w słowach lub umieścić w krótkich melodycznych frazach?
Czasami myślę, że robiąc tak, chcemy w pewien sposób ten melon posiąść, nie w znaczeniu kupna, nie to mam na myśli, lecz świadomość, że ten melon nie jest częścią mnie, nie mnie, nie może być, w rzeczy samej nigdy
bliżej mnie niż jest teraz, w tej chwili, kiedy widzę go przed sobą na stole jak mały świat, o którym śniłem jako dziecko w piaskownicy snów, i widząc go jak ten świat jestem
urzeczony przez niego tak pewnie jak wiosna bierze klon, rozpuszczając go aż zima przestaje znaczyć cokolwiek w jego życiu, aż skóra jego utraconych liści jest niczym. Wówczas staję się melonem, istnieję tylko po to aby podziwiać
jego piękno, jego białą jak wapno skórę i chłodną słodycz, jego Betlejem i Golgotę, istnieję tylko po to by podziwiać jego odrębność i widzieć moje ja w oderwaniu od niego, nigdy bliżej niego niż teraz, nigdy bardziej wolny niż teraz od mojego własnego wzgórza czaszek.
Soczyste melony
OdpowiedzUsuńMelon
OdpowiedzUsuńGabrielowi Josipovici
Kiedy patrzymy na melon błyszczący na stole
w porannym świetle, czemu nasze serca biją radośnie,
wyrywają się do niego tak właśnie, jak to robią? Czemu chcemy
naszkicować ten melon, zamknąć go w słowach
lub umieścić w krótkich melodycznych frazach?
Czasami myślę, że robiąc tak, chcemy
w pewien sposób ten melon posiąść, nie w znaczeniu
kupna, nie to mam na myśli,
lecz świadomość, że ten melon nie jest
częścią mnie, nie mnie, nie może być, w rzeczy samej nigdy
bliżej mnie niż jest teraz,
w tej chwili, kiedy widzę go przed sobą
na stole jak mały świat, o którym śniłem
jako dziecko w piaskownicy snów,
i widząc go jak ten świat jestem
urzeczony przez niego tak pewnie jak wiosna
bierze klon, rozpuszczając go aż zima
przestaje znaczyć cokolwiek w jego życiu, aż skóra
jego utraconych liści jest niczym. Wówczas staję się
melonem, istnieję tylko po to aby podziwiać
jego piękno, jego białą jak wapno skórę i chłodną słodycz,
jego Betlejem i Golgotę, istnieję tylko po to by podziwiać jego
odrębność i widzieć moje ja w oderwaniu od niego,
nigdy bliżej niego niż teraz, nigdy bardziej wolny
niż teraz od mojego własnego wzgórza czaszek.